Forum U2 Bad Forum Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Stories Of Boys
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum U2 Bad Forum Strona Główna » Debata Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Stories Of Boys
Autor Wiadomość
Pau2lina
U2Bad Mod



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 1091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z miejsca zwanego Vertigo

Post
Następnego ranka czekała ich ta sama praca, jednak Edge umówił się z plantatorem, że to jemu wypłaci wynagrodzenie za całą czwórkę.
Larry jak poprzeniego dnia, pomimo wcześnieszego nasmarowania się oliwką, narzekał na piękące słońce, Bono pomimo zakupienia okularów, zrzedził o popuchnietych oczach, jedynie Adam był w miarę spokojny...Do momentu, w którym skończyły mu się Silk Cuty.
-Echhhh...dobrze, że będe miał za co kupić nowe...-mówi głośno Sparky, wyrzucając ostatniego niedopałka daleko przed siebie.
-He he he he...-śmieje się Edge.
-Co Cię tak rozbawiło?-pyta go zmęczony Larry, który po każdym podniesieniu kosza z melonami, odpoczywał razem z Bono w cieniu.
-Eeeee nic...-odpowiada tajemniczo Edge.
Adam po kilku godzinach był tak samo wkurzający jak Vox i Babyface, i jedynie Edge pracował w ciszy i skupieniu, do czasu...
-Ojjjj, moje dłonie...-mówi Babyface pokazując Bono bąble na palcach.
-Larry popatrz na moje włosy, przesuszone i łamliwe...-rozpacza Bono.
-A Ty Adam???-pyta Babyface.
-A ja nie mam papierosów!-odpowiada Sparky po czym patrzy niechętnie na swoje zżółknięte od melonów dłonie.
-Trzeba było palić 20 dziennie, a nie 40...-szyderczo śmieje się Bono.
-Od papierosów przynajmniej nie urośnie mi tyłek, tak jak Tob...-Adam nie kończy bo Bono przeszywa go wzrokiem. Po tej debacie trójka przyjaciół zdecydowała, że plantator jak najszybciej musi wypłacić im należne pieniądze, lecz po informacji, że ten zrobi to jedynie pod asekuracją Edge'a w mig pojęli z czego śmiał się wcześniej gitarzysta.
-Edge! Dawaj naszą kasę!-krzyczy Adam, Bono i Larry.
-Nie ma mowy! Zarobiliśmy jakieś 50 dolarów, więc będzie nas stać na wynajęcie łodzi...-mówi rzeczowo Edge.
-Chcesz płynąć do Dublina łodzią?-pyta go Adam.
-Nie mamy dokumentów, więc samolot odpada, nie?-pyta wszystkich przezorny mózg U2.
-Ale to zajmie nam jakieś...8 dni...-mówi z przerażeniem Bono.
-Co będziemy jeść???-kontynuuje wokalista.
-Echhh ten znów o jedzieniu...-szepcze Adam.
Walka na spojrzenia.
-Ależ chłopaki, będziemy pracować tu jeszcze jeden dzień...-mówi Edge, ale nie kończy bo wszyscy zrzędzą jak najeci.
-I będzie na stać na jedzenie w podróż...-kończy gitarzysta, bo uważa sprawę za zamkniętą.
-No a teraz chodźmy poszukać jakiegoś środka transportu-dodaje tylko mózg U2 po czym wszyscy udają się na przystań. Ku zdziwieniu Larry'ego i Bono, jacht, o którym marzyli, okazał się maleńką łódką z czterema wiosłami.
-Edge, musimy wynająć kogoś do wiosłowania...-mówi poważnie Bono patrząc na przyrządy leżące wzdłuż łodzi.
-Oszalałeś??? Sami będziemy wiosłować...Sam zakup łodzi pochłoną 40 dolców...-odpowiada Edge po czym przywiązuje łódź do przystani, tak by jutro wieczorem mogli wyruszyć w drogę.
Larry i Bono patrzą na siebie wzajemnie bo nie mają najmniejszej ochoty na taką podróż. Jedynie Adam, podobnie jak Edge podchodzi do pomysłu rozsądnie i ze spokojem.
-A teraz chodźmy coś...-Adam nie kończy, bo robi to za niego Bono.
-Zjeść!!!-kontunuuje myśl Adam wokalista.
Panowie więc udali się do najbliższej restauracj, a że zostało im jedynie 10 dolarów zamówili po liściu sałaty i małym kartofelku. Bono nie był zadowolony, a Adam pękał ze śmiechu, Larry zaspypiał na ramieniu basisty a Edge obmyślał plan skrótów w drodze podczas jutrzejszej wyprawy...


Post został pochwalony 0 razy
Pią 11:06, 09 Cze 2006 Zobacz profil autora
Pau2lina
U2Bad Mod



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 1091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z miejsca zwanego Vertigo

Post
W końcu nastał upragniony dzień podróży do Dublina, to znaczy jeden z wielu dni, bo podróż miała zająć ponad tydzień. Panowie po dniu pracy, i otrzymaniu wynagrodzenia za jakże ekscytującą robotę, zbierania melonów, zakupili potrzebny prowiant i udali się na przystań.
-Echhh Edge ja nadal mam obawy co do tej podróży...-mówi pełen podejrzeń Bono patrząc na podekscytowanego giatarzystę.
-Ja też...-dodaje Babyface, jednak Edge nie zwraca na to większej uwagi.

Po kilku minutach i dokładnym zabezpieczeniu produktów, panowie usiedli wygodnie w łodzi i każdy chwycił za swoje wiosło.
-Komu w drogę temu czas, żegnaj Madras...-dodał tylko Edge po czym dzielni herosi z Dublina popłynęli w siną dal...
Początkowo podróż upływała im bardzo miło: Bono nucił MLK, Larry uderzał charakterystycznie wiosłem o łódź (widać brak mu jego garów), Adam pełnił rolę narratora, popalając kolejnego Silk Cuta, a Edge udzielał się w chórku tworzonym przez...samego siebie. Po kilku godzinach jednak wszyscy byli bardzo zmęczeni, więc postanowili na jakiś czas się zatrzymać. Nagle Bono i Babyface zaczęli mieć...nudności.
-Bono, dobrze się czujesz???-pyta przyjaciela Adam.
-Wyglądasz jakbyś przez ponad minutę wąchał stopy Edge'a, a Ty Larry jakbyś zobaczył nagi tyłek naszego wokalisty...-Adam nie może powstrzymać śmiechu, a Edge śle mu krzywe spojrzenie.
Z Bono nie było dobrze, pobladł, jego twarz zrobiła się sino-zielona i chyba chciało mu się...
-Nic Wam wcześniej nie mówiłem, ale ja i Larry mamy...chorobę morską..-odpowiada Bono po czym razem z Babyface'm wychylają się za burtę z wiadomych powodów...
-Fujjjjjj!!!-krzyczy Adam.
-Może mam Ci przypomnieć, jak sam haftowałeś kiedy po raz pierwszy upiłeś się Guinessem???-pyta Sparky'ego Larry.
-Tak, ale to było w 1970 roku, skąd możesz to wiedzieć???-dziwi się Adam.
-Sebastian (brat Adama-przyp.), wiele nam o Tobie opowiadał-kończy rozmowę Bono po czym Edge podaje chorym wodę do popicia.
-Lepiej Wam???-pyta z troską gitarzysta.
-Nie...-odpowiada Babyface, po czym Edge decyduje, że należy gdzieś się zatrzymac i zakupić potrzebne leki.
Tymczasem Bono i Larry poczuli się na tyle źle, że po prostu zasnęli w łodzi, którą Edge i Adam razem przycumowali w jakiejś nadmorskiej miejscowości.
Edge poszedł zakupić potrzebne specyfiki, a Adam...no cóż kilkanaście paczek Silk Cutów więcej nie zaszkodzi...
Panowie postanawiają więc jak najszybciej wracać, by ulżyć przyjaciołom w cierpieniu...
Jednak w łodzi nie zastają ani Bono ani Babyface'a.
-Hej gdzie oni są???-pyta Adama Edge, stojąc na przystani i patrząc na pustą łódź.
-Nie wiem, ale Larry zostawił swoją lalkę Elvisa, którą kupił w 89 w Nowym Jorku, a on nigdy się z nią nie rozstaje, oooo i Bono zostawił okulary...-dziwi się basista.
-Hmmmm...Czyżby znowu ich porwano...????-Edge ledwo kończy zdanie po czym z wrażenia zemdlony pada w ramiona wykazującego się olbrzymim refleksem Adama.
-Bip **** (cenzura), i to ma być to życie gwiazdy rocka???-Sparky pyta samego siebie, cudząc Edge'a i zasnanawiając się nad zniknięciem pozostałej części zespołu...


Post został pochwalony 0 razy
Czw 17:11, 15 Cze 2006 Zobacz profil autora
Pau2lina
U2Bad Mod



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 1091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z miejsca zwanego Vertigo

Post
Adam nadal trzyma nieprzytomnego przyjaciela klepiąc go po twarzy, by ten w końcu się obudził. Nic jednak nie pomaga, Lord Clayton szturcha Edge'a, oblewa go kroplami wody z morza, ale to wszystko nie daje żadnych rezultatów. W końcu postanawia posunąć się do ostatecznych metod. Sparky spogląda na nieprzytomnego gitarzystę, po czym delikatnie odwiązuje sznurówki jego czarnych Conversów i wstrzymuje oddech. Po rozwiązaniu jednego z trampek Adam przytrzymuje sobie nozdrza dłonią po czym trzewika przystawia do twarzy przyjaciela.
-No dalej Edge, przecież Twoje stopy śmierdzą jak pasteryzowane ananasy Bono, które on dodaje do galaretek owocowych...budź się!-mówi szeptem basista, jednocześnie nie kryjąc obrzydzenia.
Edge tymczasem zaczyna kręcić nosem i ruszać się na wszystkie strony, Adam więc pospiesznie wkłada przyjacielowi rozebranego Conversa. Po przebudzeniu Dave'a panowie dochodzą wspólnie do wniosku, że należy po prostu rozejrzeć się po okolicy za Bono i Larry'm.
-Przecież wszyscy znają Bono, papież, prezydent Francji, sekretarz ONZ...Więc łatwo go znajdziemy...A Larry będzie trzymał się jego...-mówi Edge, a Adam przytakuje głową. Po jakimś czasie panowie uznali, że okolica wydaje się dość bogata, więc bez problemu tutejsi mieszkańcy rozpoznają wokalistę i perkusitę tak znanego zespołu. W końcu obaj dotarli do dzielnicy przemysłowej, mieliśmy tu butiki Versace, D&G, Louis Viton, Diora i Chanel...Wokół salony fryzjerskie i pięknosci...Adam i Edge czuli sie dość dziwnie w swoich niecodziennych strojach, a że nie mieli ze sobą wystarczającej ilości pieniędzy nic nie mogli sobie kupić.
-Ile mamy funduszy?-pyta nagle Adam, gapiąc się w witrynę sklepu, na wystawie którego znajdowała się skórzana kurtka sygnowana nazwiskiem Naomi Campbell.
-Mało...Zapomnij o tej kobiecie, Sparky...-dodaje tylko Edge po czym wspólnie zatrzymują się pod sklepem Armaniego, w którym dostrzegają znajomą postać przy stoisku z okularami...
-Wiedziałem! Można się było tego spodziewać!-krzyczy zdenerwowany Edge.
"Znajomą osobą" był naturalnie Bono, który przymierzał nowiutki fason okularów przeciwsłonecznych ciesząc się przy tym jak dziecko, nie zauważając za sobą dwójki przyjaciół.
-Ehmmmm-krząka Adam nad głową wokalisty.
-Edge, Adam!!! Ja tylko...tylko...-Bono plącze się język kiedy widzi zdenerwowanego Edge i rozbawionego sytuacją Adama.
-Wychodzimy stąd!-krzyczy Edge.
Po wyjściu na zewnątrz wszyscy trzej udają się do...salonu piekności w poszukiwaniu Larry'ego.
-Jak mogliście nam to zrobić!-krzyczy Edge. -Myślałem, że znów Was porwano, a Wy jak gdyby nigdy nic idziecie sobie na zakupy! I dlaczego Larry jest w salonie piękności, przecież nie będzie miał czym zapłacić?!-gitarzysta nie kryje oburzenia przemieszcając się po ulicach miasta z Adamem i skruszonym Bono przy boku.
W salonie piękności panowie dostrzegają wiele pięknych kobiet, młodzych i starszych po czym ich wzrok kieruje się na uśmiechnietą twarz Babyface'a, któremu właśnie robiono pedicure i nakładano maseczkę na twarz. Spoglądając na ten obrazek Adam dostaje ataku śmiechu, Bono nie kryje ironii , tylko Edge jest niesmowicie zdenerwowany więc na cały głos krzyczy: -Larry Joseph Mullen Junior!!! W tym samym momencie wzrok wszystkich kieruje się na herosów z Dublina, którzy bądź co bądź nie byli zadowoleni z zaistniałej kwestii. Larry jak to zwykle bywa zakłopotany sytuacją stał się marudny i złośliwy.
-Po co przyszliście? Bono, prosiłem Cię żebyś ich tu nie przyprowadzał!-Babyface prawie krzyczy.
-Co to ma być?-denerwuje się Edge.-Natychmiast wracamy do łodzi!-dodaje.
-Chwileczkę...-nagle głos zabiera właścicielka salonu.-Czy Wy nie jesteście tym zespołem z Dublina??? No, jak im tam...U2?-pyta.
-Tak, to my...-odpowiada Larry. -To mój zespół, tak na marginesie!
-Ale co Wy tu robicie?-pyta właścicielka.
-To długa historia...-dodaje Edge.-W każdym razie próbujemy dotrzeć do domu...
-Jakto? Myślałam, że jesteście na wakacjach...
-Taaaaaaaa...A ja myślałem, że Jim Morrison i Van Morrison to bracia...-dodaje Bono.
-Jeśli chcecie możecie skorzystać z mojego telefonu żeby zadzwonić do rodzin...czy managera...-dodaje kobieta.
-Możemy?-pyta z niedowierzaniem Adam, zafascynowany urodą właścicielki salonu.
-A tak na marginesie jaka to miejscowość?-pyta Bono.
-Hmmmm my nazywamy nasze miasteczko Zooropą...-mówi kobieta, a Edge i wokalista spoglądają po sobie po czym Vox stwierdza: -Już wiem dlaczego w sklepie proponowano mi dwie pary okularów Armaniego za dolara...To raj na ziemi! Przecież wszyscy zmierzamy do Zooropy! Pozostali panowie zaczeli mocno się zastanawiać czy aby na pewno chcą wracać do domu, skoro Bono znalazł to czego szukał...


Post został pochwalony 0 razy
Pon 20:32, 17 Lip 2006 Zobacz profil autora
Lauril
U2Bad Mod



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3MIASTO

Post
Po paru dniach okazało się, że nie tylko Bono znalazł to czego szukał. Dla nich wszystkich był to istny raj. Gdy już całe miasto dowiedziało się kto do nich zawitał - nie musieli nawet za nic płacić. Najwidoczniej dla tutejszych ludzi największym szczęściem było pomagać naszym bohaterom. Larry całe dnie spędzał w najlepszych salonach piękności, a w wolnych chwilach pływał na zielonym krokodylku w przępięknym basenie lub jeździł motorem po którejś z urokliwych uliczek Zooropy...
Tutejszy naukowcy w błyskawicznym czasie wynaleźli supermocny deodorant do stóp, dzięki któremu Edge mógł zrezygnować z Conversów i zakładać nawet sandałki. Poza tym udostępnili mu swoje laboratoria.
Adam otrzymywał codziennie rano przed drzwi swojego apartamentu (zapomniałam wspomnieć że chłopcy zamieszkali w olbrzymich apartamentach - każdy z nich posiadał własny ogród, basen, kucharkę, 3 pokojówki oraz limuzynę wraz z kierowcą) kontener Silk Cutów. Ale nie były to zwykłe papierosy- były niezwykle mocne, aromatyczne...
A co do Bono.. tu mógł dopiero pokazać, jaka to z niego rozpuszczona gwiazda. Codziennie odwiedzał najdroższe sklepy, z których wychodził co najmniej z 3 torbami (oczywiście ich nie niósł - od czego są tragarze?). Łaskawie raz na 3 dni udzielał wywiadu, najchętniej w największej stacji telewizyjnej - Zootv. I po paru dniach już nawet nie dziękował za te wszystkie dobre rzeczy, które go spotykają. Po prostu doszedł do wniosku, że one mu się słusznie należą.
Raz na tydzień grali z chłopakami minikoncert - po 3, 4 piosenki., tak dla przyjemności, żeby nie wyjść z wprawy.
Czasami można było zobaczyć ich razem, wylegujących się na leżaczkach na ich prywatnej plaży. Prowadzili niezobowiązujące rozmowy, nie wracając nawet w myślach do wcześniejszego, nędznego życia...
- Babyface, możesz mi podać ananasowego drinka? - spytał się leniwie Bono, przeciągając się w promieniach zachodzącego słońca.
- Jeszcze czego - odburknął Larry, rozsmarowując sobie na nosie odrobinę kremu - Od tego jest służący! Nawiasem mówiąc, Vox, czemu masz na nosie dwie pary okularów, a jedną na głowie?
- Kupiłem je dzisiaj, i nie mogłem się zdecydować która założyć. Wziąłem więc wszystkie.
- No jasne - zauważył Edge bez cienia ironii - Jesteśmy w prawdziwym raju, chłopaki. Możemy robić co chcemy i jak chcemy. Nie musimy już nawet myśleć o jakiś prawach, kłopotach, albo co gorsza problemach ze złym U2, które mieliśmy w tamtym życiu...
Wszyscy mu przytaknęli... prócz Adama, który słysząc te słowa głęboko się zamyśłił....
Całą noc Sparky nie spał. Rano wstał, ubrał się i poszedł do portu.
- Witam, jestem Adam Clayton - Sparky powitał jednym ze swoich słynnych uśmiechów panią siedzącą za biurkiem - Chciałbym wypożyczyć jakiś jacht.
- Niestety, w tej chwili wszystkie są wypożyczone. A kolejka zapisów jest bardzo długa. Proszę przyjść za jakiś miesiąc. Może wtedy da się coś zrobić. - odparła kobieta, nawet nie podnosząc wzroku.
Adam z coraz gorszymi przeczuciami opuścił budynek i udał się do następnej wypożyczalni, jednak z każdej kolejnej odprawiano go z kwitkiem. W tym mieście nikt im jeszcze niczego nie odmówił!
- Chyba sprawdzają się moje najgorsze przeczucia... - mruczy Adam - To wszystko to mistyfikacja, mająca na celu pozbycie sie nas z rynku muzycznego. O nie! Nie pozwolę na to! - w jego oczach zapalają się dwa ogniki. Adam z dumą rejestruje ten fakt patrząc w lusterko swej limuzyny, po czym stwierdza:
- Nie na darmo mówią na mnie Sparky! - Po chwili jednak znów pochmurnieje - Zwinąć jakiś jacht to nie problem.. Tylko jak zmusić te trzy panienki by zwiały stąd ze mną? Edge może jeszcze uwierzy w to co powiem, ale Vox i Babyface? Oni za nic nie będą chcieli tego porzucić... Muszę wymyślić jakiś podstęp.. - zamyśla się. Chyba czeka go kolejna, bezsenna noc...


Post został pochwalony 0 razy
Czw 16:13, 20 Lip 2006 Zobacz profil autora
Pau2lina
U2Bad Mod



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 1091
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z miejsca zwanego Vertigo

Post
Czas odświeżyć ten temat...


Adam wrócił czym prędzej do swojego apartamentu, nie dając poznać po sobie swoich wątpliwości i obaw. Wypił pyszną, czarną kawę, zapalił jednego papierosa, o przepraszam za błąd, jedną paczkę papierosów, po czym udał się do najinteligentniejszego członka zespołu - The Edge'a.
Edge przywitał go w kolorowej pidżamie z napisem: Mr Edge, a że był jeszcze ranek mózg U2 oglądał jakieś badziewie w telewizji.
Wchodząc do salonu Adam od razu stwierdził, że i z Edge'm dzieją się niedobre rzeczy.
-Edge, od kiedy oglądasz Telesklep rano? Zawsze wolałeś poranne wiadomości CNN?-pyta Adam.
-Achhhh, daj spokój, po co mi wiadomości z polityki czy zagranicy? I tak wiem wszystko...-odpowiada dumny gitarzysta.
Adam przemilaczał tę odpowiedź po czym stwierdził, że nie ma sensu ukrywać dłużej tego czego rano się dowiedział.
-Edge, musimy pogadać stary...
-Yyyyy może później, chce sobie zamówić ten preparat na porost włosów, podaj mi długopis zapiszę numer telefonu...-mówił Edge.
-Na porost włosów? Przecież obaj wiemy, że z włosami na dzień dzisiejszy wyglądałbyś...dziwnie...-stwierdził Adam.
Edge tylko głupio się uśmiechnął po czym zapytał wprost: -Właściwie to po co przyszedłeś?
-Rano odkryłem, że wszystko to co nas otacza to kłamstwo, mistyfikacja, bujda, chłam!!!
-Jakto? O czym Ty mówisz?-pytał zdenerwowany Edge.
-Chciałem wypożyczyć jacht, tak dla relaksu, ale nawet mnie nie obsłużono i kazano czekac miesiąc, aż jakiś się zwolni...-komentował Adam.
-Może po prostu ktoś Cię nie poznał, z Twoją angielską urodą...różnie to bywa-odpowiedział Edge.
Adam spojrzał pobłażliwie na przyjaciela po czym stwierdził: -Edge mówię Ci to, bo wiem, że w takiej kwestii mogę liczyć tylko na Ciebie.
-Może masz racje? Prawdę mówiąc znudziło mi się już takie życie...Więc co proponujesz?
Adam przedstawił przyjacielowi wymyślony na szybko plan, w którym porwą po prostu jakiś jacht i dostaną się nim do Dublina.
-A nie lepiej wykorzystać jeszcze wszystkich wokoło i zażyczyć sobie po prostu samolot? Wiesz, że trudno będzie przekonać Bono i Larry'ego do takiego stanu rzeczy. Jeszcze dziś wieczorem zażyczymy sobie prywatnego samolotu i pilota, a Voxowi i Babyface'owi wmówimy, że to tylko wycieczka...-mówił Edge z wypiekami na twarzy.
-Racja, trudno było by przekonać te dwie panienki...W takim razie do zobaczenia na naszej prywantnej plaży Edge, o stałej porze...-Adam pożegnał się po czym pojechał do swojego domu.

Prywatna plaża członków zespołu była miejscem, gdzie około godziny 14 wszyscy wypoczywali. Kiedy Adam i Edge dotarli wspólnie na miejsce z walizkami, Bono i Larry nie byli zachwyceni ich widokiem.
-Po co Wam te walizki?-zapytał Babyface, opalający swoje boskie ciało.
-Yyyyy...Zaplanowaliśmy z Adamem mały wypad na dzisiejszy wieczór-stwierdził Edge, udając by jego wypowiedź zabrzmiała dla wylegującej się dwójki przyjaciół jak najbardziej szczerze.
-Oooooo super! A dokąd lecimy i na jak długo?-zapyta jeszcze wyraźnie ożywiony Bono, który również opalał swój nagi tors (achhhhhh).
-Yyyyyyyy...Gdzie?....Yyyyy....To niespodzianka. A na jak długo? Hmmmm sam nie wiem, zobaczymy czy się nam i Wam tam spodoba-odpowiedział Adam.

Wieczorem wszyscy byli gotowi do lotu, a Adam i Edge cieszyli się niezmiernie, że tak łatwo przekonali kapryśnych Larry'ego i Bono.
Po kilku godzinach wszycy byli już na miejscu, podczas lotu Bono i Larry zasnęli, więc nie było z nimi kłopotu, Adam i Edge obmyślali tylko plan, jak przekażą im wiadomość o tym, że właśnie wylądowali w Dublinie.
Okazało się jednak, że na wieść o wyprawie do rodzinnego miasta Bono i Larry niezmiernie sie ucieszyli, bo jak sami wyznali, podejrzewali, że Zooropa to tak naprawdę jedna wielka bujda.
-Jakto? Więc Ty i Larry coś wiedzieliście i milczeliście cały czas? Przecież groziło nam niebezpieczeństwo!-Adam krzyczał na Bono.
-Człowieku, masz pojęcie gdzie ja bym kupił tyle par okularów za kilka dolców? Nie mogliśmy opuścić tego miejsca, bo to był istny raj, ale w tej sytuacji...no cóż...skoro i Wy już wiecie...chyba nie mamy innego wyjścia jak tylko zostać w Dublinie i nigdy więcej nie wracać do rzekomej Zooropy.-odpowiedział Bono.
Po jakimś czasie kiedy wszyscy wszystko sobie już wyjaśnili, udali się do swoich domów i rodzin, umówili się też, że następnego dnia z samego rana musi odbyć się narada, najlapiej w domu tego, od którego wszystko to się zaczęło - w domu pana Mullena.

Rankiem Bono, Adam i Edge udali się do domu Larry'ego. Drzwi otworzyła im wyraźnie zmęczona Ann (partnerka Larry'ego, z którą pan Mullen ma troje dzieci-przyp.).
-Witajcie...Larry...bierze kąpiel, wejdźcie i rozgościcie się...-Ann była jak zawsze bardzo miła.
Panowie postanowili poczekać na perkusistę w salonie, gdzie Ann zaparzyłą im pysznej kawy.
Wszyscy czuli się trochę dziwnie, ponieważ wszędzie, gdzie nie spojrzeli leżały porozrzucane pluszowe misie, które Ann próbowała posprzątać.
-Może Ci pomożemy, Ann, sam wiem co to znaczy mieć w domu dzieci-swą pomoc w uporządkowaniu zabawek zaoferował Bono.
-Yyyyy...Nasze dzieci Bono są u mojej mamy, więc to nie one bawiły się tymi wszystkimi pluszakami...-stwierdziła zdenerwowana Ann, patrząc na pozostałą trójkę z trudem powstrzymującą się od śmiechu. W tym samym momencie z łazienki dochodziły niepokojące dźwięki, więc Adam, Bono i Edge wspólnie stwierdzili, że zajrzą do Larry'ego, tak by już nie przeszkadzać Ann.
Idąc w stronę łazienki komentowali zaistniałą sytuację: -Jakim cudem ten facet ma trójkę dzieci?-mówił Adam. -Kiedy kupował te pluszaki w Zooropie, przysięgał że to dla małego Elvisa...-stwierdzał z kolei Bono.
Tak jak panowie się wcześniej domyślali Larry brał bardzo długą kąpiel z mnóstwem bąbelek i...rodziną małych kaczuszek. Zanim jednak odważyli się wejść do łazienki, jak przystało na prawdziwych dżentelmenów - zapukali. Larry, myśląc, że to Ann przyniosła mu nowe ręczniki, odpowiedział: -Wejdź kochanie!
Na widok trzech przyjaciół mina mu zrzedła. Panowie z U2 jednak, zbyt długo znali swojego przyjaciela, by robić mu wyrzuty, nie mogli jednak jak zawsze opanować śmiechu...Znów było jak za dobrych starych czasów...


Post został pochwalony 0 razy
Czw 12:32, 31 Sie 2006 Zobacz profil autora
Tyśka
Lemon



Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Ahhh świetne są te Wasze opowiadania! Razz


Post został pochwalony 0 razy
Czw 12:44, 31 Sie 2006 Zobacz profil autora
Ceasar_Of_Rome_Forrever
Lemon



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śrem

Post
Sama też coś napisz Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Pią 5:30, 01 Wrz 2006 Zobacz profil autora
Mrówa
The Fly



Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław

Post
mógłby mi ktoś wysłać te wcześniejsze części opowiadania, bo jak wchodze w ten link na początku to jest gó***o

jeśli tak to na [link widoczny dla zalogowanych]

z góry dzienks xD


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:20, 21 Paź 2006 Zobacz profil autora
Ninde
Lemon



Dołączył: 21 Paź 2006
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

Post
heheh
genialne... :> płakac sie chce ze smiechu
nie wiem, jak cos wymysle to mze sie dopisze Smile


Post został pochwalony 0 razy
Śro 11:38, 25 Paź 2006 Zobacz profil autora
Lauril
U2Bad Mod



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3MIASTO

Post
Nadszedł jednak czas na burzę mózgów.

E: - Słuchajcie chłopaki, trzeba to raz na zawsze zakończyć!
Pozostałym członkom zrzedła mina, a usta Babyface'a zaczęły niebezpiecznie dygotać.
L: - Edge, chyba nie masz na myśli rozpadu zespołu?!? To cale moje życie... - Larry nie mógł już powstrzymać łez.
- Oczywiście że nie! - odparł wytrącony z równowagi Dave - Po prostu musimy raz na zawsze rozprawić się ze złym U2! Panoszą się po całym świecie, udając nas grają żałosne koncerty! Trzeba to przerwać, i właśnie dziś mamy taką okazję. Klony mają dać dziś koncert w Chorzowie.

Zapadla grobowa cisza... Vox stał jak wmurowany, Larry'emu po trzęsących się rękach zaczęły pełgać języczki ognia.
B: Tak Edge, nie ma innej drogi. Chłopaki, dzisiaj skopiemy im... o Ann, przynioslaś nam ciasteczka??
Pozostała trójka spojrzała po sobie. Słomiany zapał Paul'a nie raz dawał im się już we znaki.

Panowie wsiedli w helikopter i polecieli. Niestety, przez korki powietrzne ( dziwnym trafem akurat w tym samym momencie zachciało się latać i ser Eltonowi, i samej królowej matce) dotarli na miejsce na pół godziny przed rozpoczęciem koncertu...
E: - Dobra chłopaki. Nie ma co przedłużać. Widzę ich - są na godzinie dziesiątej.
B: - Aaaaa do dziesiątej mamy jeszcze trochę czasu - rozpromienił się. Adam kopnął go w kostkę i przemocą skierował wzrok w odpowiednim kierunku.
A: - No chłopaki, to powodzenia.
B (nieco roztrzęsionym głosem): - Wiecie... Miło było spędzić z wami te trzydzieści lat życia... Mimo że nie raz plułem sobie w brodę ... kocham was bardzo no... Chciałem to wam powiedzieć bo wiecie.. potem może już nie być okazji... Larry, nie płacz. Musimy być silni - załkał Bono przytulając zaryczanego Babyface'a.
- Bono, jesteś największym idiotą jakiego zna ten świat - oznajmił sucho i oficjalnie Edge, nieudolnie próbując zapanować nad wzruszeniem, po czym spojrzał na Adama, oczekując w jego oczach aprobaty... i zamarł. Adam płakał jak bóbr.
- OK, idziemy - powiedział po chwili Dave, gdy już nieco się uspokoili.
B: - Tak. Nie pozwolimy im!!!
A&L: Yeah!!!

Wybiegli, zagradzając sobą wejście na scenę zbliżającym się klonom. Na przedzie Bono, z przygotowaną już czkawką, mimo ekhym okazałej postury wysforował się naprzód. Za nim Adam z cieknącymi po palcach strumykami wody, za nimi ramię w ramię Laurencjusz i Dave - Larrego czupryna świeciła intensywnym płomieniem, a w oczach Edga szalały błyskawice...

Klony były całkowicie zaskoczone. Nasi herosi w tym samym momencie uwolnili swoje moce, które poszybowały w ich stronę, skrzyżowały się, a wtedy....

...pojawiło się niesamowite światło, z niego wyleciała świetlista postać mówiąc:
Powstałem z waszych połączonych mocy, oto ja - Kapitan Planeta!!!

- Teraz powinniście krzyknąć "Ruszaj planeto!!!" - pouczył Kapitan naszych herosów. Ale na nic się to nie zdało. Chłopaki stali z opuszczonymi szczękami, jak wmurowani, wyłączając Babyface'a który najzwyczajniej w świecie zemdlał.
Kapitan wzruszył ramionami, po czym wysłał promień mocy w stronę klonów. Pyknęło i... zniknęli. Najzwyczajniej rozpłynęli się w powietrzu.
Kapitan pomachał do naszych bohaterów, po czym zniknął.

Nasi herosi pewnie długo jeszcze by tak stali ( bądź leżeli) gdyby nie pojawili się techniczni.
- Przepraszam panie Bono, ale musicie już zaczynać. Czemu pan Larry leży na ziemi? Potarga pan sobie fryzurę! Szybko, na scenę - fani czekają!!!
Edge wyrwał komuś setlistę i zaczął ją studiować, podczas gdy resztę chłopaków doprowadzała do porządku przemiła dziewczyna, której imienia Paul jakoś nie mógł sobie przypomnieć... Wink
Wyszli na scenę... A co było potem to już wiecie Smile

A po koncercie....

Teraz to chyba trzeba będzie im pomóc nagrać nową płytę, jak sądzicie? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Śro 20:13, 27 Gru 2006 Zobacz profil autora
kadir
Holy Joe



Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zamość

Post
Niezłe Wink


Post został pochwalony 0 razy
Śro 20:15, 27 Gru 2006 Zobacz profil autora
Olka
Mr. MacPhisto



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Tczewa

Post
Luril to jest świetne, nie ma bata! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Śro 20:22, 27 Gru 2006 Zobacz profil autora
JoJo
Stuck In A Forum



Dołączył: 16 Maj 2006
Posty: 881
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tichau

Post
a tą dziewczyną jestes Ty Marto jak mniemam Razz


Post został pochwalony 0 razy
Śro 20:24, 27 Gru 2006 Zobacz profil autora
makenay
Out Of Control



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Jasnogórskiej 8

Post
oł je
Luril King Razz

to sie nazywa chyba talent do pisania Razz
Marta Z. - druga J.K. Rowling Razz


Post został pochwalony 0 razy
Śro 20:26, 27 Gru 2006 Zobacz profil autora
Lauril
U2Bad Mod



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3MIASTO

Post
się zawstydziłam i dostałam apikompleksów i dychotomicznego zapalenia mieszków włosowych Embarassed
hmmmm nie wiem kto jest tą dziewczyną... to jest mój ukłon w stronę czytelników Wink każdy może nieco pomarzyć... tzn wszystkie dziwczyny na forum, a panowie niech se zmienią na technika, jeśli taka ich wola Razz


Post został pochwalony 0 razy
Śro 20:34, 27 Gru 2006 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum U2 Bad Forum Strona Główna » Debata Wszystkie czasy w strefie GMT
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin